Capítulo 012

Anonymous's POV

      Spoglądam przez szklaną szybę w głąb sali. Okaleczam własne serce patrząc na swój głupi czyn. Przez własną głupotę zadaję ból duszy. Czemu aż tak to boli? Czemu chcąc chronić bliskich, zadajemy ból im jak i sobie samym. . .
Z ciężkim bólem serca wchodzę do szpitalnej sali. Zaciskam wargi w cienką linię. Jej widok przyprawia mnie o niewyobrażalny ból. Pluję sobie w twarz - jak ja mogłem do tego dopuścić.
Szybszym krokiem dzielę dystans między mną, a nią. Jej filigranowe ciało, podłączone do tych wszystkich urządzeń. Wygląda tak niewinnie, niczym Anioł. Pomimo spokoju jaki wyraża jej twarz, wiem że cierpi. Jej ból powinien spoczywać na mych barkach.
Łzy od razu cisną się do oczu. Jej widok. . to zbyt wiele. Nigdy nie chciałem by cierpiała. Ostatnimi czasy, wszystko dzieje się na przekór. Zupełnie wszystko.
-Tak bardzo Cię przepraszam.
Samotna łza spływa po mym policzku. Pochylam się. Składam czuły pocałunek na jej spierzchniętych wargach. Odsuwam się od niej. Z kieszeni czarnej bluzy wyjmuję białą kopertę. Wsuwam ją w dłoń Violetty. Po raz ostatni składam pocałunek na jej ustach.
Zarzucam ciemny kaptur na głowę. Opuszczam salę. Nie odwracam się już. Obecna dawka bólu mi wystarcza.


León's POV
Madryt, Hiszpania

      Po ciężkim dniu, wraz z Lu wchodzimy do miejscowego klubu. Po dwóch dniach nie należących do najlżejszych muszę odreagować. Każda minuta tej chorej gry przyprawia mnie o zawroty głowy.W skrócie; kiedy tylko znajdę osobę za to odpowiedzialną, popamięta mnie na wieki.
Trzymając w uścisku dłoń ukochanej blondynki zmierzam ku barowi. Ludzi jest tu tyle, że muszę przepychać ich przy pomocy łokci by móc przejść. No błagam, przecież to środek tygodnia!
W końcu udaje mi się dojść do baru. Wraz z Ludmilą zajmujemy miejsca na dwóch wysokich krzesłach barowych. Przy pomocy dłoni przywołuję barmana. Od razu po podejściu wlepia wzrok w mą piękność. Warknięciem podaję mu zamówienie składające się z ulubionego napoju alkoholowego Ferro oraz dwóch kolejek shot'ów dla mnie. Z niezadowoleniem odchodzi by przygotować zamówienie. Spoglądam na dziewczynę. Posyła mi rozbawione spojrzenie. Mi w takim momencie jakoś nie do śmiechu. Ta cała sytuacja jest chora. Dodatkowo żaden chłoptaś nie będzie uderzał do Brytyjki. Ona jest moja i będę chronił ją przed wszystkimi jak i przed wszystkim. Na zbyt długo ją straciłem, by ponowić ten błąd.
Barman stawia przed nami kieliszki wypełnione trunkami. Odchodząc uśmiecha się do mojej dziewczyny. Nie no, tego kurwa już za wiele!
-Jeżeli nie chcesz wybrać się jeszcze dziś do szpitala, to lepiej uważaj. - warczę patrząc na jedno z naczyń. Nadal czuję jego obecność. Złość zaczyna we mnie wzrastać. -Mam już wezwać karetkę? - pytam ledwo się opanowując. Pomimo zdecydowanie lepszej postury może ucierpieć. Może moja przeszłość nie jest zbytnio pogodna, ale barwa krwi wiele razy się przez nią przelała.
-Radzę się uspokoić bo inaczej wezwę ochronę. Zresztą, z chęcią zajmę się uroczą panią.
Miara się przebrała. Kładę prawą dłoń na blacie baru. Z rękawa szarej bluzy wysuwam ostrze. Od pamiętnych nastoletnich lat, nie rozstaję się z nim nigdy. Uratował kilka żyć, ale o wiele więcej skrzywdził.
Podnoszę na niego wzrok. W jego oczach zauważam cień strachu. Z kpiącym uśmiechem wysuwam ostrze ku niemu. Pośpiesznie cofa się w tył. Z przerażeniem oddala się od nas.
Zadowolony efektem, chowam niewielki nóż. Jako nastolatek nauczyłem się, ze życie Twych bliskich jest ważniejsze niż kogokolwiek innego. Może i niezgodne ze świętymi przekonaniami, ale ja. .to ja. Nie ukrywam, ze jestem osobą słabej wiary.
Momentalnie opróżniam jedno naczynia, a zaraz po tym drugie. Moim celem na dziś jest upicie się do upadłego.
Czuję uścisk w okolicach nadgarstka. Spoglądam w tamto miejsce. Dłoń mej ukochanej. Przenoszę wzrok na nią. Jej twarz jak i oczy wyrażają zmartwienie. Doskonale wie, jak wpływa na mnie obecna sytuacja.
-León. .
-Nie pozwolę przeszłości zatoczyć koła, rozumiesz? Nie pozwolę...


Luke's POV
Londyn, Wielka Brytania

      Po raz enty tego wieczoru napełniam kryształową szklankę brunatnym trunkiem i po raz kolejny wypijam jej zawartość. Czynność tą powtarzam już od dobrych dwóch godzin, o ile nie więcej. Ona.. Odejście Lary. . Kosztuje mnie to wiele. Zbyt wiele. Po żadnej kobiecie tak nie rozpaczałem. Argentynka, ona była, a raczej jest wyjątkowa. Zupełnie inna niż moje poprzednie "damy". No może nie damy, a uległe. Nie znaczyły dla mnie więcej niż powinny. Były tylko po to by zaspokajać moje zachcianki, potrzeby..
-Panie Shelley, powinien Pan odpocząć. - słyszę Leo, mojego kierowcę, ochroniarza, a zarazem dobrego znajomego.
-Chcę pobyć sam. - mówię odrzucając szklankę w bok. Kryształowe naczynie zmienia się w dziesiątki malutkich elementów. Ciche westchnięcia opuszcza me usta.
-Luke..
-Odejdź, proszę.

***

      Odpychając się od jednej ściany do drugiej, zmierzam ku kuchni. Po tylu wypitych hektolitrach alkoholu potrzebny mi choćby łyk zimnej wody. O niczymu innym w tej chwili nie marzę jak tylko położyć się do pustego łóżka, bez Lary. . Ehh, bardzo pocieszające, nieprawdaż? Pierw ma miłości odchodzi. Zgadza się, kochałem, a raczej nadal ją kocham. Pomimo krótkiego czasu jaki spędziłem u jej boku, odzyskałem uczucia. Zwrócono mi to, co odebrano w młodym, nastoletnim wieku. Wracając; potem ten alkohol.. Po co w ogóle sięgnąłem po niego. Przecież to nie pozwoli mi zapomnieć. Wróć. Ja nie chcę zapomnieć. Chcę by cały czas zaprzątała me myśli. Nikt prócz niej, urodziwej kobiety o kasztanowych włosach i pięknej głębi oczu nie ma prawa zajmować mych myśli.
Tuż przed wyspą kuchenną tracę równowagę. W ostatniej chwili ratuję się od bolesnego spotkania z kantem blatu wyspy.
Padam na kolana. Nie mam nawet siły by ustać na własnych nogach. Czołgam się na klęczkach do lodówki. Lekkim szarpnięciem ją otwieram i wyjmuję z niej butelkę schłodzonej wody mineralnej. Zamykam drzwiczki srebrnej barwy i siadam opierając się o nie plecami. Odkręcam butelkę i przykładam ją do spierzchniętych warg. Przechylam ją. Zimna ciecz przepływa przez mój przełyk dając mi błogi stan. Na jednym wdechu wypijam całą zawartość plastikowej butelki. Nie mam nawet siły by się ruszyć. Z przeciągłym jękiem osywam się plecami po drzwiczkach chłodzącego urządzenia potocznie zwanego lodówką.
Nagle ku mojemu zdziwieniu światło gaśnie i po chwili znów się zapala. Czynność ta powtarza się kilka razy. Kiedy światłość normuje się, słyszę kroki. Ciężkie kroki. Pewnie Leo wrócił.
-Leo! - nawołuję mężczyznę. Odpowiadają mi coraz to wyraźniejsze kroki. Nie wiem nawet skąd, ale przede mną niczym z podziemi wyrasta postać w czarnym kapturze. Zimny dreszcz przebiega przez moje ciało. Przyglądam się postaci. Przedmiot na jego lewej dłoni bije blaskiem światła. Zimny pot zalewa mnie całego, gdy uświadamiam sobie co to jest. Kastet.
-Ostatnia podróż już na Ciebie czeka.

Ludmila's POV
Madryt, Hiszpania

      Będąc tuż przy  mym ukochanym szatynie czuję się rewelacyjnie. Wiem, że jestem przy nim bezpieczna. Oddzielona od wszelakich niebezpieczeństw. Tak się właśnie czuję.
Przybliżam się do León'a. Wprost do jego ucha, podniesionym głosem mówię mu, że muszę na chwilę udać się do toalety. Chłopak przytakuje i zostawiam go na parkiecie w tłumie bawiących się nastolatków jak i osób lekko starszych.

***


      Po powrocie na główną salę klubu poszukuję wzrokiem mego partnera. Jak na złość nie mogę go nigdzie dostrzec. Po dłuższym obserwowaniu wkońcu mój wzrok natrafia na niego. Siedzi przy barze. . . w towarzystwie brunetki. Nie miała bym nic przeciwko gdyby nie fakt, że siedzi na jego kolanach. Moje oraz jej spojrzenie, krzyżują się. Brunetka go pocałowała. Ona. Położyła. Swe. Usta. Na. Jego. Ustach!
Nie mam nawet siły by go zbesztać. Łzy od razu cisną się do mych oczu. Przepychając się między ludźmi wychodzę z klubu. Będąc już na zewnątrz, daję upust swym uczuciom. Przed budynkiem jest pusto. Ani jednej, żywej duszy. Zsuwam się plecami po pobliskiej ścianie. Nie potrafię w tej chwili zrobić nic poza uronieniem łez. Niespodziewanie przede mną pojawia się postać. Nie mogę dostrzec twarzy nieznajomej osoby, ale po posturze ciała mogę stwierdzić, że to kobieta. Nagle czuję ból. Mocny. Przeszywający całe me ciało. Ciemność. Nic więcej piza nią.

Komentarze

  1. Tylko nie to ! Tylko nie Ludmi ! Jeżu ni moge nic więcej powiedzieć tak jestem przerażona !
    Leon ty idiota najpierw zazdrosny co jest urocze ale pozniej takie cos ! Teraz ratuj swoją kobietę , nim bedzie za późno! ❤️
    Cudownie , naprawde jestem ciekawa kto to jest ta kobieta i ten u violetty jejuu
    Z niecierpliwoscią czekam chce więcej i więcej ❤️
    Oby Ludmi nic nie było !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu... Kocham <3 moja teoria wciąż może być prawdziwa :) biedna Ludmiła... :( i Luke... Jestem ciekawa wątku z Violettą.. Życzę weny i czekam na next ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. O mamo *-*
    Cudowny rozdział ;*
    Tylko dlaczego tajemnicza osoba kocha lub ma inną więź z V?
    Czekam i pozdrawiam :)
    Kerry (Niedawno Rox xy)

    OdpowiedzUsuń
  4. Buahaha. Możesz się bać, jestem złym hejterem-analizatorem. Biada temu kto mnie spotka. Mam coś wspólnego z tym kapturnikiem...

    1. Na ogół pluje się w sobie w brodę, nie w twarz. Taki związek frazeologiczny.

    2. Dlaczego pomiędzy kropkami wielokropku są spacje? Nie, to nie dodaje przejrzystości - radzę robić akapity i poczytać o zapisie dialogów - moje pupilki^^

    3. Samotna łza. SAMOTNA łza. Nie, błagam, nie - tylko nie patos i nie opka. Proszę zapamiętać:
    A) Samotna/kryształowa łza
    B) Letki (lekki) makijaż
    C) Schodzenie na śniadanie
    D) Dziwaczne opisy włosów i oczu (złote, ametystowe, błękitne jak lazur (lub Smerf)
    Są złe i krótka droga do zostania Ałtoreczką... Bądź jakiejś analizy.

    4. Taka ciekawostka - w agonii pojawia się tzw. Twarz Sokratesa. Ale Viola jest w śpiączce, więc... Nie.

    5. Cię z wielkiej litery. I on sugeruje, że nie ma wiary? Toć już sobie z Bogiem gada.
    Teraz wyjaśnię, cię, twój, ty - zapisane w innych formach niż list, jest potraktowane jako Bóg/Jezus. Też robiłam ten błąd, ale polonistka mnie uratowała. Nauczyła robić akapity. Nauczyła zapisywać dialogi...

    6. Nosz... Cofa się w tył. W tył. Cofa się. Cofnij się di przodu. Śmiało. W sumie też popełniłam ten błąd, pleonazmy są takie fajne. Od tego czasu dostał przydomek Cofający się Nat... Ta.

    CDN... (i będzie mniej hejtu)

    OdpowiedzUsuń
  5. Okey. Teraz raczej szukam dobrych stron. Happy? I hope.

    1. Historia z różnych perspektyw - lubię. Bardzo. POV źle mi się kojarzy, ale to już kwestia gustu... Nie nabawiłam się traumy, perspektywy się różnią i nie ma co narzekać.

    2. Nie wpadłaś jeszcze w tęczówki. Twoje szczęście... Zaraz opkowa literatura wytworzy rozmawianie w cztery tęczówki, czy patrzenie prawdzie w tęczówki. Życie.

    3. Lubię mordercę. Nie robi tego dla zabawy. I tak spotkałam już takie motywy na blogach... Nie ma też jakiejś głębokiej przeszłości, nie zbiera tym pieniędzy na leczenie chomika który ma raka, cholerę, HIV i co tam jeszcze. Bardzo dobrze zbudowana postać.

    4. I ktoś w końcu ma ciąg przyczynowo-skutkowy, sprowadzić kronikarza. Ja mam z tym problem, więc jeszcze bardziej doceniam to u innych.

    5. Jest element zaskoczenia. Czasem zdarza się, że jak ma być zdrada, to kiedy już się to stanie, jest poker face i 'u don't say...'


    6. Zaskakująco dobrze ułożone przecinki. Nie zmieniają sensu zdania, a to już plus.

    7. Nie widzę jeszcze Mary Sójki. Możliwe, że to León lub Viola, ale niw będę już robić siary. Raczej nie robię z tego okropnego hejtu.

    8. Podoba mi się ^^ No i ktoś w końcu wziął Larę... Moja kochana Larusia. Z Diego, chociaż jest martwy.

    Jeśli przetrwałaś - gratuluję, nie jesteś ałtoreczką z kompleksem wyższości.

    Pozdrawiam, Lagusiak AL Hejter. Teraz możesz się wkurzać ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doceniam Twoją opinię. Uzasadniona krytyka, czyli to co lubię.
      Żyjemy w kraju gdzie istnieje wolność słowa. Każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie.
      Nie traktuję Twego komentarza jako hejtu.
      Dzięki takim opinią wiem gdzie popełniam błędy i będę starała się je poprawiać.
      Dziękuję za Twą opinię! ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. *opiniom, liczba mnoga ^^
      W końcu ktoś akceptuje, również pozdrawiam ^^

      Usuń
    3. Racja, literówka. Mój błąd ;p

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty