Capítulo 009
Diego's POV
Madryt, Hiszpania
Wielka brama wykonana z metalu. Brama oddzielająca ciszę grobową od zgiełku miasta. Zmarli i żywi. Pogrzebani i twardo stąpający po ziemi. Jednym słowem; cmentarz. Miejsce pochówku setek osób.
Mocniej ściskam herbacianą różę w dłoni. Cichy syk bólu wydobywa się z mych ust, kiedy kolce kwiatu wbijają się w mą skórę. Spoglądam na dłoń. Kropelki szkarłatnej cieczy. Widok nie wzbudzający spokoju ducha, wręcz przeciwnie. Kręta ścieżka krwi.
Mocniej ściskam herbacianą różę w dłoni. Cichy syk bólu wydobywa się z mych ust, kiedy kolce kwiatu wbijają się w mą skórę. Spoglądam na dłoń. Kropelki szkarłatnej cieczy. Widok nie wzbudzający spokoju ducha, wręcz przeciwnie. Kręta ścieżka krwi.
Przenoszę wzrok na pierwotny punkt mego zainteresowania.
Ostatni głęboki wdech i . . . nie, nie mogę. Przekroczenia progu "parku śmierci" jest niemożliwym wyczynem. Po prostu .. jestem za słaby. Myślałem , że uda mi się, jednak moja psychika, ból - to za wiele.
Ostatni głęboki wdech i . . . nie, nie mogę. Przekroczenia progu "parku śmierci" jest niemożliwym wyczynem. Po prostu .. jestem za słaby. Myślałem , że uda mi się, jednak moja psychika, ból - to za wiele.
Śmierć Cristian'a kosztowała wiele. Ponad granicę.
,, Okaż mu szacunek. Pokaż, że był dla Ciebie ważny. Ten ostatni raz, pożegnaj go. "
-Gdyby to było takie łatwe. - szepczę na wspomnienie słów V.
Zdaję sobie sprawę z tego, że ma rację, ale tu chodzi o mnie. O mój stan psychiczny. Od kiedy nie ma go przy mnie nie radzę sobie z niczym. Zbyt wcześnie został mi odebrany. Anioł Stróż. Niegdyś mój, teraz Boga.
Ludmila's POV
Londyn, Wielka Brytania
Odprężającą kąpielą próbuję oczyścić swój umysł. Lampka francuskiego wina ma mi w tym pomóc. Każda kłótnia między mną, a León'em sprawia mi ból. Ostra wymiana zdań podburza to co zbudowaliśmy. Wszystkie wspólnie spędzone chwile ulatniają się. Niedługo nie będzie już nic. Zupełna przepaść.
Ciche pukanie do drzwi zwraca mą uwagę.
-Tak?
-Lu, porozmawiajmy.
Moja chwila relaksu odpływa w niepamięć. To wszystko zasługa Verdas'a. Przeklęty!
-Nie mam na to ochoty.
-Błagam.
-León
-Mogę wejść?
Ciche "proszę" nieświadomie opuszcza me usta. W tej chwili powinnam przyłożyć sobie z otwartej dłoni.
Drzwi uchylają się, a przez nie wchodzi mój chłopak. O ile mogę go jeszcze tak nazwać.
Kuca obok wanny i chwyta mą dłoń. Ośmielam się spojrzeć w jego szmaragdowe oczy. Nie można wyczytać z nich zgodności uczuć. Istna burza.
-Możemy porozmawiać?
-Skoro już tu jesteś. .
-Przepraszam. Nie chciałem tego. Wczorajsza kłótnia, to była głupota. Po prostu martwię się o Diego. Znają się z Violettą zaledwie kilkanaście dni, a weszli już na tak zaawansowany poziom. . .
-To ich życie. Nie możesz w nie ingerować.
-Wiem, ale po prostu jest to dla mnie trudne. Dopiero co odzyskałem przyjaciela, a znów go tracę.
-Pamiętaj, że zawsze będę z Tobą. Możesz na mnie liczyć w każdym momencie swego życia.
-Odzyskanie Cię po tych koszmarnych dwóch latach było najlepszym co mogło mnie spotkać.
Luke's POV
Stojąc przed lustrem zmagam się z krawatem w odcieniu szarości. Radziłem sobie z tą błahą czynnością przez szmat czasu, ale tym razem jest to wyjątkowo trudne.
Zamiast skupić się na sobie, błądzę wzrokiem po odbiciu lustra. Jej lustrzanej kopii. Doskonale widzę jej smukłe ciało, które opina dopasowana sukienka.
Kwestia jej pisemnej i dobrowolnej zgody wiele dla mnie znaczyła. Nigdy nie pragnąłem żadnej kobiety tak jak jej. Jest wyjątkowa. Kiedy po raz pierwszy ją zobaczyłem. . . Nie pragnąłem niczego poza nią. Była, a raczej nadal jest wyjątkowa. Wyglądem nie wyróżnia się spośród tłumów kobiet, ale ma w sobie to coś. Te iskierki w jej oczach, promienny uśmiech, postawa bycia. Jest sobą. Nie udaję nikogo. Takiej kobiety szukałem przez swój cały, popaprany żywot. Prawdziwej kobiety!
Violetta's POV
Madryt, Hiszpania
Violetta's POV
Madryt, Hiszpania
Po raz -etny w ciągu dzisiejszego dnia spoglądam na tarczę zegara. 23;59. Wiem, że Diego kochał brata, ale zaczynam się o niego martwić. Wyszedł z domu kilka godzin temu, i do tej pory nie wrócił. Strasznie się o niego boję. Nie chcę by coś mu się stało. Gdybym kiedykolwiek dowiedziała się, że podzielił los Cristian'a. . .
Dusza by krzyczała, ciało zapierało, a serce umierało.
Ni stąd, ni zowąd słyszę głuchy huk na pietrze. Nie myśląc za wiele zrzucam z kolan szary koc i podnoszę się z kanapy. Zwinnie przemierzam salon, natomiast schody powolnie. Staram się zachować wewnętrzny spokój. Pewnie to tylko mocny podmuch wiatru, który wpadł do pomieszczenia przez otwarte okno. Będąc na szczycie schodów nie słyszę zupełnie nic. Zupełnie jakby świat przestał żyć. Niczym serce ziemi, które przestaje bić pozostawiając po sobie tylko głuchą ciszę.
Uważnie przyglądam się nawet najmniejszej części korytarza umiejscowionego na piętrze. W oczy rzuca mi się blade światło wydobywające się przez szparę między drewnianą powłoką, a podłogą. Sypialnia Diego.
Starając się nie zmącić panującej wokół ciszy zbliżam się do pomieszczenia. Niefortunnie staję na części podłogi, która wydaje z siebie przeraźliwy skrzyp. Przez głupie podłoże straszę samą siebie. Blask znika. Wszystko pogrążone jest pod władaniem mroku i głuchoty. Niepewnie naciskam na klamkę. Kiedy drzwi ustępują, popycham je lekko w tył. W ciemności widzę kontury wyposażenia pokoju Diego. Po omacku odszukuję włącznik światła. Światło rozbłysa, a moje ciało opuszcza przeraźliwy krzyk. Strach. Jedyne uczucie jakie w tej chwili odczuwam. Otumaniona lękiem podchodzę do otwartego okna. Szkło, a na nim litery. Litery; słowa tworzące zgrozę. Szkarłatna barwa niczym krew, tworzy ciąg słów zatrzymujących me serce.
Dwóch braci połączył Anioł Śmierci. Teraz kolej na . . .
León's POV
Londyn, Wielka Brytania
Siarczyste przekleństwa wydobywają się z mych ust, kiedy mój BlackBerry wydaje z siebie dźwięk oznaczający przychodzące połączenie. Starając się nie zbudzić ukochanej blondynki sięgam po urządzenie. Diego. Czego on może chcieć o tej porze..
Bez zastanowienia odbieram.
-León. . . - słyszę głos Violetty - pomóż mi.
Doskonale słyszę, że płacze. Tylko co jest tego powodem, i najważniejsze. Dlaczego dzwoni z telefonu mego przyjaciela?
-Coś się stało, Violu?
-Diego, on
-Co z nim? - pytam podwyższonym o ton głosem, zupełnie zapominając o śpiącej ukochanej.
-Dwóch braci połączył Anioł Śmierci. . .
-Co ty pieprzysz!? - nieświadomie krzyczę, wybudzając blondynkę z Krainy Snu.
-Błagam Cię, przyjedź do Hiszpanii. . .Przepraszamy, połączenie zostało przerwane.
Niech to szlak! Gwałtownie podnoszę się z łóżka. W pośpiechu zakładam na siebie rozrzucone po sypialni części garderoby.
-Co się dzieje? - słyszę zaspany głos Lu.
-Muszę lecieć do Hiszpanii.
-O tej porze? León, opamiętaj się.
-Violetta dzwoniła. Muszę szybko dostać się do Madrytu.
-Coś się stało, że tak nagle zmieniasz podejście do niej?
-Chodzi o Diego.
Te słowa wystarczają Brytyjce. Wstaje na równe nogi i idzie w moje ślady. Jej zachowanie jest dla mnie nieznane. Nie rozumiem, po co to robi. .
-Lecę z Tobą.
Anonymous's POV
Śmierć za życie. Śmieszne. Zaskakujące do czego może doprowadzić głupie uczucie miłości. Posuwanie się do takiego stopnia jest bezmyślnością.
Z kpiącym uśmiechem przyglądam się fotografii. Zapałka. Wolny ogień. Z satysfakcją przykładam przedmiot do obrazka.
Płonie on, płonie ona. Płonie dusza, odchodzi życie.
Płonie on, płonie ona. Płonie dusza, odchodzi życie.
~*~
From Unknown
Dwóch braci połączył Anioł Śmierci. Teraz kolej na . . . // A.
Jezu.. Gdybym to w nocy czytała to nwm czy bym zasnęła... Ale czm diego?! Oni byli tacy słodcy razem...:'( mam pewną teoię o tym kto jest zabujcą ale czas pokarze... Czekam na next i życzę weny ;**
OdpowiedzUsuńNie, nie nie!
OdpowiedzUsuńDiego już nie ma :-c
A Dielleta to była wspaniała para :c
Kolej na... Violettę? Leóna?
I nadal nie mam pojęcia kim jest ten "ktosiek" kto zabija...
Uwielbiam pisa ć Twoje cudeńka ;*
Przepraszam, ze nie skomentowałam wcześniej, ale miała dużo zajęć...
Chce, żebt
yś wiedziała, ze jestem i czytam :3
Czekam z niecierpliwością ;*
Roxita
Zabije cie. Rozumiesz, zabije. Nie zasne przez ciebie. Boje sie bardziej niz po obejrzeniu The Ring (moze dlatego, ze przez pol filmu sie smialam?) Nie no... Nienawidze cię. Usmazysz sie w piekle za ten rozdzial, i moja nieprzespana noc. XD
OdpowiedzUsuńO Boże aż sie przestraszyłam ! ❤️
OdpowiedzUsuńJezus fanatysyczne ale nie pokoi mnie anioł śmierci . Nie pokoi mnie ta niepewność ❤️
Leon i Ludmi sie pogodzili ❤️❤️ On nie moze umrzeć , nie moze jej zostawić , ich zostawić ❤️
Czekam z niecierpliwoscią ❤️
Będzie rozdział? *-*
OdpowiedzUsuńBo kurde... Już nie mogę wytrzymać ^-^
Takie cudeńka piszesz...
Przepraszam, jeśli pośpieszam. - Nie chciałam przynajmniej.
Czekam :3
Roxita
Oczywiście, że tak.
UsuńMuszę po prostu dokończyć 2 perspektywy.
Zapowiada się coraz to więcej mroku . . . ;3
// xx