Capítulo 007



(sob.) 15:15 - next!


Violetta's POV
Londyn, Wielka Brytania

      Nie, nie. . . Nie! To nie może być prawda. Stanowczo się sprzeciwiam! Niech to będzie tylko sen. Okropny koszmar, z którego za chwilę się obudzę. Tylko sen.
-Violetta. - przenoszę wzrok na stojącego naprzeciw mnie Marc'a. I Ripoll, i Hernández patrzą na mnie wyczekująco. Czekaja aż coś powiem, tylko, że ja - nie potrafię. Nie mam sił, by cokolwiek z siebie wydusić, a wielka gula powstała w gardle nie ułatwia mi wcale tego zadania.
-Ja..
-Zostawię Was samych. - słyszę głos mego kochanka.
Ten ból w jego słowach. Spoglądam na jego zielone tęczówki. Nie biją już radością. Zastąpił ją smutek.
-Diego. - szepczę chwytając jego dłoń. Po przez zdecydowane szarpniecie wyswobadza ją, tym samym rozrywając na malutkie cząsteczki moje serce. Wychodzi z domu zarzucając kaptur na idealnie ułożone włosy. -Błagam. -szepczę zaciskając mocno powieki. Nie okażę przy nim słabości. 
Z sekundy, na sekundę oddala się coraz to bardziej, aż w końcu znika.
Czy tak samo zniknie z mego życia. . . (?)


Diego's POV

      Im dalej od willi Gerarda jestem, tym bardziej pluję sobie w twarz. Jak ja mogłem to zrobić? Po jaką cholerę zostawiłem ich samych!? A jeżeli oni teraz. . . Nie, nie, nie! Nie myśl o tym idioto! Ona Ci tego nie zrobi, rozumiesz? Jesteś dla niej ważny. Ona ma uczucia, które ... uległy zniszczeniu po niedawnym zdarzeniu. . . Zaufaj jej. Zaufaj i .. walcz. Walcz o miłość.
Nagle przez moją nieuwagę zderzam się z kimś. Jestem wściekły i choć wiem, ze to z mojej winy, mam wielką ochotę zbesztać tego przechodnia. Potrzebuję wyładować na czymś, bądź kimś swoją złość i frustrację.  Kiedy uświadamiam sobie na kogo wpadłem, złość ustępuje miejsca radości.
-No proszę, proszę. León Verdas we własnej osobie. - uśmiecham się przyjaźnie.
-Kopę lat, Dieguito. -  odwzajemnia uśmiech i witamy się jak za dawnych, szczenięcych lat. Miło jest zobaczyć najlepszego przyjaciela z nastoletnich lat. Wiele razem przeżyliśmy jako mali chłopcy. Świetne szczenięce lata, kiedy nie istniał ból, a światem rządziła radość.


Francesca's POV

      Będąc blisko Federico, mogę iść nawet na kraniec świata. Jest moim słońcem na pochmurnym niebie, księżycem na gwiaździstym fundamencie, powietrzem niezbędnym do życia. . .
Czemu dopiero teraz uświadamiam sobie, jakie uczucia do niego żywię. Może gdyby. . Nawet nie myśl,że to by cokolwiek zmieniło. Jesteś tylko jego przyjaciółką. Nigdy nie spojrzy na Ciebie jak na kobietę. Tylko przyjaciele! - beszta mnie wewnętrzna bogini. Ma racje. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic więcej. Nigdy. . .
-Fran. - jego głos powoduje ciarki na całym ciele. Przenoszę na niego wzrok próbując uciec od tych pięknych, hipnotyzujących oczu, w których potrafię tonąć godzinami. Nie na długo. Nie potrafię oprzeć się pokusie i spoglądam w głąb jego pięknych tęczówek. - Co się dzieje?
-Czy ja Ci się podobam? Ale nie jako przyjaciółka, a .. kobieta. - mówię nim mam okazję ugryźć się w język.
-Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo. - mówi skanując mnie wzrokiem.
-A byłbyś w stanie mniee. . pokochać? -Zamknij się idiotko!
-Nie.
-Oh, a . . dlaczego?
-Ponieważ już Cię pokochałem. . . .


Ludmila's POV

      W towarzystwie Naty czas płynie mi błogo. Z nią nawet w najgorszym momencie można bawić się świetnie. Nawet głupie zakupy mogę przynieść tony śmiechu i radości. Podczas jej nieobecności, za tym tęskniłam najbardziej. Za jej pogodną duszą. W całym wszechświecie nie znajdzie się nikt kto potrafiłby rozwiązać nawet największy problem z uśmiechem.
Wesołe i zrelaksowane wychodzimy ze Spa. To był jeden z najlepszych popołudni w moim życiu. Dawno się tak świetnie nie bawiłam. Z nią mogę iść nawet w najgorszy zakątek tego świata. Jest pogodną duszyczką, która sprawuje nade mną opiekę. Niczym Anioł Stróż. Kocham ją i nie pozwolę jej nikomu skrzywdzić. A jeżeli jakiś dwulicowy idioty ważył by się tknąć jej, zawisł by na suchej gałęzi. Nikt - nawet ja - nie ma prawa jej tknąć. Niech do końca pozostanie wesoła.


Anonymous's POV

      Patrząc na jego kres uśmiech sam maluje się na ustach. Wiedząc, że cierpi sprawia mi w prezencie dobry humor na wieki. Nie mogę się doczekać, kiedy dowie się o tym. Będzie błagał samego Demona, by mu pomógł. Nie będzie już wtedy pomocy. Upokorzył mnie, więc teraz ja pokażę mu piekło. Chciał się smarkacz bawić, więc ja pokażę mu prawdziwa zabawę. Śmierć i życie.


Violetta's POV

      Przebywając w towarzystwie 'mego chłopaka' czuję się stanowczo nieswojo. Jest mi głupio z powodu tego, co wydarzyło się ubiegłej nocy, ale z drugiej strony. .żałuję, że nie ma tu go. Tak cholernie go teraz potrzebuję.
-Violu, co się dzieje? - wzdrygam się na jego dotyk na mej dłoni. Spoglądam na nasze splecione dłonie. Niegdyś nawet najmniejszy dotyk Hiszpana potrafił wzbudzić we mnie uczucie tysiąca motyli w brzuchu, a teraz, no właśnie. Zupełnie nic nie czuję.
-Czemu postanowiłeś mnie odwiedzić? - pytam oziębło choć nie taki był mój zamiar.
-Stęskniłem się za Tobą. Czy to źle? - pyta podejrzliwie.
-Nie, nie. Oczywiście, że nie. Nie chciałam byś odczuł, że jesteś tu zbędny. - mówię szybko.Właśnie, że to chciałaś mu przekazać! - kłóci się ze mną wewnętrzne ''ja''.
-Tak bardzo się za Tobą stęskniłem. - mówi przyciągając mnie do siebie. Agresywnie wpija się w me usta. Chcę go odrzucić, ale wspólnie przeżyte chwile nie pozwalają mi na to. Pozwalam mu dotknąć mego ciała. 
Niespodziewanie pojawia się on. Mój Diego. Jego widok ponownie rozrywa mi serce. Jeszcze wczoraj roześmiane tęczówki ustąpiły miejsca ... zawiedzeniu!? Jego smutek, to tak bardzo boli. . .
Przymykam powieki. Myślami powracam do wczorajszej nocy. Jego delikatny dotyk, czułe pocałunki. Namiętność. Małe cytaty na naszych ciałach tworzące piękny obraz. To uczucie. .
-Kocham Cię, Diego.


Anonymous's POV

     Zgon nastąpił o godzinie 23,59. Moje najszczersze kondolencje.



Edit; Na sam początek; przepraszam, ze rozdział jest krótki (mniej rozbudowany niż poprzednie).
Mamy tutaj ból, niezdecydowanie oraz miłość. Czy poprzez te uczucia, które łącząc się są mieszanką wybuchową może powstać coś dobrego? Osobiście wydaje mi się, że . . .
Perspektyw z każdą chwilą będzie coraz mniej - to może oznaczać tylko jedno.
Enjoy! // xx

Komentarze

  1. <3 wczoraj już nie dałam rady i musiałam iść spać... ;P rozdział super !! Tylko kim jest ta osoba i kogo chce zabić... ? Czekam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe ❤️

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty