Capítulo 002


Violetta’s POV
Barcelona, Hiszpania

      Wściekła pakuję ostatnie ubrania do walizki. Moja ciotka zadała mi cios poniżej pasa. To niesprawiedliwe. Jak mogła mi to zrobić?! Przez nią stracę Marc'a. Nie chcę tego.
-Jeżeli nie chcesz spóźnić się na samolot to powinnaś już wychodzić. - mówi opierając się ramieniem o framugę drzwi. Nie zwracam nawet na nią najmniejszej uwagi. W tej chwili jak dla mnie mogła by nawet zniknąć z powierzchni tego świata. Mam jej za złe, że chcę odseparować mnie od młodego Hiszpana.
-Mogłaś pomyśleć zanim zmieniłaś porządny dom w dyskotekę z niskich sfer.
-Skończyłaś już? Mam dość tego Twojego bezsensowego marnowania tlenu.
-Nie pozwalam Ci się tak do mnie zwracać! - krzyczy podchodząc bliżej mnie.
-Od zawsze byłaś nikim. Masz to wszystko tylko dzięki swoim kochankom!
Moja głowa odwraca pod wpływem uderzenia. Przykładam dłoń do pulsującego policzka.
-Nienawidzę Cię!

***

      Siadam na wolnym miejscu przy malutkim okienku. Nadal nie mogę uwierzyć, że mogła mi to zrobić. Nigdy bym się po niej nie spodziewała tego, że kiedykolwiek ośmieli się podnieść na mnie rękę. Zawsze mówiła mi, że jestem dla niej najważniejsza. Właśnie widzę, świetnie okazuje uczucia. Dwa wolne miejsca obok mnie zostają zajęte przez dwójkę młodych ludzi. Na oko są lekko ode mnie starsi. Kiedy widzę, że po zajęciu miejsc zaczynają się przytulać kuje mnie serce. Czuję się jakby ktoś wbijał mi tysiące małych igieł w nie. Boję się że już nigdy nie zobaczę Marc'a. Nawet śmierć była by niczym w porównaniu z utratą ukochanej osoby. Nigdy nie potrafiłam powiedzieć mu tych dwóch cholernych słów. Bałam się, a teraz jest już za późno. Pozostaje mi tylko wiara.


Francesca’s POV
Neapol, Włochy

      Czuję się jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi. Słowa Włocha nadal do mnie nie docierają. To nie możliwe. On nie może mi tego zrobić.
-Dlaczego? - pytam mocno zaciskając powieki. Z każdą sekundą coraz więcej łez gromadzi się w kącikach mych oczu. Staram się nie uronić ani jednej, co jest bardzo trudno.
-Znalazłem dla nas dom.
-Jak mogłeś mi to zrobić!? Doskonale wiesz, że bez Ciebie zginę. Byłeś moim jedynym wsparciem, a teraz odchodzisz.Dlaczego? - wybucham krzycząc na niego.
-Kupiłem nam dom.
-Jak możesz być taki spokojny?! Myślałam, że choć trochę jestem dla Ciebie ważna. Najwyraźniej myliłam się. Jesteś zupełnie ja... - nie dane mi jest dokończyć, gdyż dociska wargi do mych ust. Odpycham go od siebie i unoszę dłoń by uderzyć go z przysłowiowego "liścia". Kilka centymetrów przed jego twarzą unieruchamia moją dłoń. Opiera swoje czoło o moje. Dopiero teraz docierają do mnie jego słowa. To nie może być prawda. Jest to zbyt piękne by mogło być prawdziwe, a jednak;
-Zaczniemy nowe życie. W Londynie. Razem.

Diego's POV
Madryt, Hiszpania

      Wchodzę do salonu, gdzie przebywa Cristian. Zwracam na siebie jego uwagę, jednak bez słowa siadam na czarnym, skórzanym fotelu. Nie wiem jak powiedzieć mu o tym co podjąłem. Nie jestem pewien czy aby na pewno poprze moje zdanie. Z drugiej strony choćby mi zabronił, bądź próbował wybić z głowy podjętą przeze mnie decyzję będę się zapierał. Obronię swój wybór.
-Wiem, że masz do mnie ważną sprawę, więc słucham. - mówi wyłączając telewizor plazmowy przy użyciu czarnego pilota. Prostuje się i całą swoją uwagę skupia na mnie. Czerpię głęboki wdech by dodać sobie odwagi, jednak nic nie mówię. Cała mowa, którą przygotowałem w pokoju odpływa w niepamięć. Niestety; robi to nim mam okazję nią zabłysnąć. Po kolejnej minucie ciszy widzę, że mój brat zaczyna się niecierpliwić. Muszę mu to powiedzieć. Potrzebuję jego wsparcia.
-Muszę wyjechać. Potrzebuję tego.

Ludmila's POV
Londyn, Wielka Brytania

      Uderzam nerwowo palcami po kolanie.  Jestem bardzo zdenerwowana. Po raz pierwszy od dwóch miesięcy zobaczę swoją przyjaciółkę. Strasznie tęskniłam za Nathalią. Ledwo wytrzymywałam sama w deszczowej stolicy. Bez niej było tak strasznie smutno. Nawet najlepsza impreza mnie nie cieszyła. Z nią życie jest zupełnie inne. Lepsze.
Dostrzegam ją wśród ludzi znajdujących się w terminalu. W ciągu tych dziesiątek dni zmieniła się. Niegdyś brązowe loki do ramion zmieniły się w długie oraz o ton ciemniejsze kaskady prostych włosów. Wygląda olśniewająco. Chwile później ona również mnie zauważa. Idzie w moim kierunku. Po upływie kilku sekund orientuję się, że u jej boku znajduje się wysoki szatyn. Jestem zaskoczona, nawet bardzo. Nie spodziewałam się, że brunetka znajdzie kogoś podczas pobytu w rodzinnym mieście. Jestem zaskoczona.
-Witaj kochana. - mówi podbiegając do mnie. Od razu biorę ją w objęcia  Szatyn stojący za plecami mojej przyjaciółki uśmiecha się serdecznie, kiedy nasze spojrzenia krzyżują się na krótką chwilę. Muszę przyznać, że jest przystojny. Nawet bardzo.
-Strasznie za Tobą tęskniłam kochanie. - mówię i żartobliwie całuję usta brunetki. Wiele osób posyła nam zdziwione spojrzenia, w tym i szatyn, ale nie zwracamy na to nawet najmniejszej uwagi. To jest nasz sposób na okazywanie tęsknoty za drugą. Często ludzie mówią o nas ,,lesbijki'', choć mija się to z prawdą i to bardzo. Jesteśmy po prostu bardzo bliskimi przyjaciółkami. To wszystko. Przyjaciółki z przypadku, siostry z wyboru.
-Mam Ci tyle do opowiedzenia chica.
-Co to, to na pewno. Musisz mi opowiedzieć kim jest ten przystojniak. - dodaję trochę ciszej. 
-No tak, oczywiście. O mało co nie zapomniałam. - cała Naty. - Ludmi to León. León to Ludmi.
-Hej, jestem Ludmila. - mówię wyciągając dłoń w jego kierunku, którą uścisnął z zabójczym uśmiechem. Niech Naty go pilnuje. Niejedna będzie się za nim uganiać.
-León, León Verdas. Miło mi.
Już gdzieś słyszałam to nazwisko. Tylko gdzie. Verdas, Verdas . . . Nie, to nie może być on. Niemożliwe. Minęło tyle lat. Nie myśląc wiele przytulam się do chłopaka. Czuję jak jego mięśnie się napinają. Czy on...mnie nie poznał?



Diego's POV
Madryt, Hiszpania

     Moje palce uderzają o blat drewnianego stolika wybijając nieznany rytm. Czuję się lepiej wiedząc, że mam wsparcie ze strony brata, ale teraz najtrudniejsze przede mną. Rozmowa z Clarą. Wiem, że nie będzie ona należeć do najłatwiejszych. Co jak co, ale Clara ma swój temperament. Mam tylko nadzieję, że spojrzy na to wszystko przez przestrzeń tych  wszystkich wspólnie spędzonych lat. Muszę przyznać rację mojemu bratu, kiedy mówił, że związek ze starszą od siebie kobietą nie należy do najłatwiejszych. Gdybym tylko wiedział co będę przez nią przeżywał, bronił bym się przed naszym pierwszym spotkaniem. . . Cofnął bym czas i żył bez wątku z miłością do Clary. Czasami myślę, że życie bez niej byłoby piękniejsze. Może dopiero wtedy odnalazłbym jedyną, a zarazem prawdziwą miłość swego życia. Kto wie, może ta jedyna czeka na mnie tuż za rogiem. . . 

Violetta’s POV
Londyn, Wielka Brytania

      Nie śpieszy mi się z opuszczeniem budynku lotniska. Po co? Nie mam przecież w tym żadnego celu. Bez niego wszystko jest takie nijakie. Kiedy nie ma przy mnie Marc'a nic nie ma sensu. Zupełnie jakbym straciła część mojego życia. Moje serce jest rozdarte z powodu jego straty. Nie chce mi się nawet żyć. Bez niego nawet to nie jest warte.
Kiedy w końcu znajduję się na zewnątrz wita mnie londyński deszcz. Mój humor pogarsza się coraz bardziej. Nawet głupia pogoda działa mi na nerwy! Ciągnąc za sobą 2 walizki wraz z bagażem podręcznym idę po mokrym chodniku. Gdybym chociaż wiedziała gdzie mieści się mój cel.
Niespodziewanie obok mnie zatrzymuje się czarne Audi R8. Marc miał takie auto... Do cholery! Nawet takie szczegóły mi o nim przypominają. Z czarnego auta wysiada nieznany mi brunet. Całkiem przystojny, ale chowa się przy moim ukochanym Hiszpanie.
-Witaj Violetto.
-Znamy się? - pytam unosząc brew ku górze. 
-Jestem przyjacielem Twojego ojca.
Fajnie, nawet on nie ma dla mnie czasu.

***

Drzwi auta zostają przede mną otwarte. Jamie - przyjaciel, a zarazem kierowca taty - pomaga mi wysiąść z najpopularniejszego środku transportu. Uśmiecham się do niego szczerze. Podczas drogi do posiadłości mojego ojca zdążyłam poznać mężczyznę w małym stopniu. Pomimo tego już zdążyłam zauważyć, że jest sympatyczną osobą. Wydaje mi się, że kiedy będę miała problem on mnie wysłucha.
Wyciąga z bagażnika moje walizki, w których znajdują się najpotrzebniejsze rzeczy. Chcę wziąć jedną z walizek, ale Brytyjczyk mówi mi, że sam się tym zajmie. Dziękuję mu promiennym uśmiechem i chwytam za moją torebkę typu listonoszka oraz mały plecak. Kieruję się w stronę drzwi wejściowych. Zaraz za mną podąża przyjaciel mego ojca. Nim mam okazję położyć dłoń na klamce drzwi otwierają się, a w nich staje on. Gerard Castillo, mój ojciec.

Komentarze

  1. Super rozdział ;) pomimo ,że jest kilka perspektyw co zwykle powoduje ,że się gubię teraz za bardzo mi nie przeszkadza ,a urozmaica :D czekam na next i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im dalsza część historii, tym mniej perspektyw :p xx

      Usuń
  2. Cudne, jak zawsze :) Juz nie mogę doczekać się następnego :D Niby wiele wątk9w, ale miło się czyta :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne<3
    To będzie niestety ff o Dielettcie?


    xxAlex

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, że nie podoba Ci się mój pomysł. xx

      Usuń
    2. Nie, po prostu jakoś wolałam cię z tamtą parą:)


      xxAlex

      Usuń
  4. Cudowne to ❤️
    Piszesz wspaniałe ❤️
    Szczerze liczę na Leomile bo sa super ❤️
    Wszytsko tak opisujesz ze nie moge sie doczekać następnego rozdziału ❤️

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty