Capítulo 001
Violetta’s POV
02.06.2013
Barcelona, Hiszpania
Barcelona, Hiszpania
Ostatni raz zaciągam się papierosem, a następnie składam przelotny
pocałunek na ustach Marc'a. Wstaję z jego kolan i kieruję się w stronę kuchni
gdzie przebywa kilkoro nastolatków. Uśmiecham się przyjaźnie w ich kierunek i
zabieram z blatu czerwony kubeczek napełniony piwem. Wypijam szybko zawartość i
wracam do salonu gdzie impreza trwa w najlepsze.
Do głowy uderza mi pewien pomysł i
przechodząc obok wieży stereo przyciszam muzykę. Spotykam się z jękiem
niezadowolenia, ale ignoruję to. Wchodzę na pobliskie krzesło by zwrócono na
mnie uwagę.
-Co powiecie na Shot'y na ciele*!?
Tłum ludzi wydaje z siebie okrzyk zadowolenia, a ja z uśmiechem schodzę z mebla. Marc wychodzi mi na przeciw i składa czuły pocałunek na moich wargach. Ciągnie mnie w kierunku okrągłe stolika otoczonego przybyłymi na imprezę osobami. Z racji tego, że wpadłam na ten pomysł jako pierwsza kładę się na meblu przednio ściągając rozsuwany z przodu czarny crop top. Zostaję w czarnym staniku i skórzanych spodenkach. Dostaję kawałek limonki, którą wkładam między wargi. Wokół pępka zostaje rozsypana sól, a od pępka aż do stanika jest rozlana tequila. Mój kochanek jako pierwszy wychodzi przed zgromadzenie i pochyla się nad moim ciałem. Kręci językiem wokół mego pępka zlizując tym samym sól. Sunie ustami wyżej spijając z ciała trunek i w końcu dociera do moich warg. Na koniec przygryza dolną wargę, a z moich ust wydobywa się jęk zadowolenia. Z jego pomocą wstaję z drewnianego przedmiotu i zakładam wcześniej zdjętą część garderoby. Rozglądam się w celu wyłonienia ''żywego kieliszka''. Mój wzrok pada na bruneta stojącego w kącie z plastikowym kubeczkiem w dłoni. Podchodzę do niego mając na plecach spojrzenia wszystkich w tym i Marc'a. Uśmiecham się do niego zalotnie, po czym ciągnę go w stronę okrągłego mebla, na którym sama przed chwilą leżałam. Łapię za końce koszulki, by móc mu ją ściągnąć gdy światła w całym domu zapalają się. Patrzę zdziwiona na wszystkich. Chwilę później poznaję winowajcę zaistniałej sytuacji. Moja matka chrzestna. Coś czuję, że nie wyjdę z tego żywo. . .
Tłum ludzi wydaje z siebie okrzyk zadowolenia, a ja z uśmiechem schodzę z mebla. Marc wychodzi mi na przeciw i składa czuły pocałunek na moich wargach. Ciągnie mnie w kierunku okrągłe stolika otoczonego przybyłymi na imprezę osobami. Z racji tego, że wpadłam na ten pomysł jako pierwsza kładę się na meblu przednio ściągając rozsuwany z przodu czarny crop top. Zostaję w czarnym staniku i skórzanych spodenkach. Dostaję kawałek limonki, którą wkładam między wargi. Wokół pępka zostaje rozsypana sól, a od pępka aż do stanika jest rozlana tequila. Mój kochanek jako pierwszy wychodzi przed zgromadzenie i pochyla się nad moim ciałem. Kręci językiem wokół mego pępka zlizując tym samym sól. Sunie ustami wyżej spijając z ciała trunek i w końcu dociera do moich warg. Na koniec przygryza dolną wargę, a z moich ust wydobywa się jęk zadowolenia. Z jego pomocą wstaję z drewnianego przedmiotu i zakładam wcześniej zdjętą część garderoby. Rozglądam się w celu wyłonienia ''żywego kieliszka''. Mój wzrok pada na bruneta stojącego w kącie z plastikowym kubeczkiem w dłoni. Podchodzę do niego mając na plecach spojrzenia wszystkich w tym i Marc'a. Uśmiecham się do niego zalotnie, po czym ciągnę go w stronę okrągłego mebla, na którym sama przed chwilą leżałam. Łapię za końce koszulki, by móc mu ją ściągnąć gdy światła w całym domu zapalają się. Patrzę zdziwiona na wszystkich. Chwilę później poznaję winowajcę zaistniałej sytuacji. Moja matka chrzestna. Coś czuję, że nie wyjdę z tego żywo. . .
***
Mój dom zdążył już w pełni opustoszeć. Tylko ja i kobieta potocznie zwana moją ciotką . . . To będzie istna katorga. Kiedy kończę sprzątać kuchnię idę do salonu, gdzie znajdują się mój tymczasowy opiekun. Puste butelki po alkoholu jak i puste kubki walają się po całej powierzchni pokoju dziennego. Siadam naprzeciwko kobiety i czekam na kazanie, które na pewno do najkrótszych należeć nie będzie. Zamiast tego słyszę tylko jedno słowo;
-Wyjeżdżasz. . .
Diego's POV
Madryt, Hiszpania
Wściekły rzucam klucze od auta na komodę stojącą w przedpokoju. Nie zwracając uwagi na przyglądającego mi się brata wbiegam na piętro gdzie mieści się mój pokój. Moje nerwy są strzępkami. Ta kobieta to istne zło! Nie mam przy niej życia. Gdzie się nie ruszę, bądź na kogo nie spojrzę od razu jestem oskarżany o zdradę. To mnie wykańcza!
Siadam na łóżku. Przecieram twarz dłońmi. Jestem na skraju załamania nerwowego. Ze stolika nocnego umiejscowionego przy łóżku wyciągam paczkę Marlboro oraz zapalniczkę. Wstaję z łóżka i wychodzę na balkon, który również tak jak i z moim jest połączony z pokojem mojego starszego brata. Zasuwam za sobą szklane drzwi i wkładam papierosa pomiędzy wargi. Podpalam upragnioną przeze mnie rzecz i zaciągam się mocno. Wydmuchuję dym z płuc tworząc małe kółeczka. Chowam zapalniczkę do kieszeni i opieram się o metalową barierkę. To wszystko jest takie toksyczne. Nieustannie jestem osądzany. Pomimo mojej niewinności zawsze jestem tym złym . . . Czy ja chcę tak żyć?
***
Myślałem, że paląc przemyślę to wszystko, ale myliłem się. Zdążyłem wypalić już pół paczki i nadal nic. Zamiast tego, moje myśli stają się coraz bardziej zagmatwane. Zupełnie nie wiem co mam zrobić. Dać sobie spokój czy nadal użerać się z Clarą. To jest zaskakujące w jak szybkim czasie potrafiła się zmienić. Na początku była niczym Anioł,a potem . . . szkoda gadać. Gdybym tylko wiedział jak będzie wyglądać nasza relacja, nigdy bym się tego nie podjął. Cristian mnie ostrzegał, moi znajomi mnie ostrzegali, ale nie. Ja byłem w nią zaślepiony jak jakiś głupiec. Mam już tego dość. Życie nie jest dla mnie. . .
Francesca’s POV
Neapol, Włochy
Mam już dość tego idioty ! Na każdym kroku musi uprzykrzać mi życie. Nie ma dnia, w którym nie doświadczałabym przykrości z jego strony. Jest niczym tyran. Chodzące zło można by było rzec. Moje zdrowie psychiczne jest już tak skopane, że niedługo nie zostanie po nim nic. Dosłownie. Przez niego staczam się na dno. Gdyby nie mój przyjaciel Federico, nie wiem co bym poczęła. Prawdopodobnie, gdyby nie pomoc bruneta nie stąpałabym już po tej obdartej z uczuć ziemi - co z drugiej strony wcale nie byłoby aż tak złe. Śmierć jest bardzo kusząca, ale wiem, że nie mogę tego zrobić. Nie chodzi o to, że jestem za słaba psychicznie na taki czyn. Po prostu mam dla kogo żyć. Mam Federico. . .
***
Chowam naczynia do zmywarki, gdy po moim małym mieszkanku roznosi się radosny głos chłopaka.
-Cześć Kochanie. - mówi posyłając mi buziaka w powietrzu. Kręcę z uśmiechem głową i kończę swoją pracę. Podchodzę do bruneta siedzącego przy stole i składam pocałunek na jego rozgrzanym policzku przy okazji mierzwiąc jego ciemne włosy.
-Przed chwilą je układałem. - skomli z obrazą w głosie od razu biorąc się za ponowne układanie włosów. Czasami na jego zachowanie opadają ręce, ale nadal go kocham. Jest mi bardzo bliski. Byłabym w stanie oddać za niego życie. Często ludzie uważają nas za parę, ale my jesteśmy po prostu przyjaciółmi, którzy mogą rozmawiać na każdy możliwy temat bez krępacji. To właśnie uwielbiam w naszej relacji.
-Muszę Ci coś powiedzieć. - nagle poważnieje wywołując u mnie panikę.
-Coś się stało? - pytam z wyraźnie wyczuwalnym niepokojem w głosie.
-Wyjeżdżam. . .
Lara’s POV
Buenos Aires, Argentyna
W dłoniach trzymam własną przyszłość. Moje życie zależy od świstka papieru znajdującego się w białej kopercie. Cała pewność siebie uleciała ze mnie. Boję się zajrzeć do środka. A co jeśli moje marzenia nie spełnią się? A jeśli odrzucili moją kandydaturę? Co ja wtedy zrobię? Strasznie się boję.
Łapczywie zaciągam się świeżym powietrzem i przymykam powieki. Mija chwila zanim otwieram kopertę. Waham się jednak z odczytaniem werdyktu.
-Raz się żyje. - mamroczę pod nosem. Wysuwam kartę z wynikiem i . . . z moich ust wydobywa się pisk zachwytu, a zarazem szczęścia. Wstaję z ławki umiejscowionej pod rozłożystym dębem i przytulam obcą kobietę. Jest zdziwiona, ale nim ma szanse zwrócić mi uwagę wybiegam radośnie z parku z mą przyszłością w dłoni. Jestem żywym dowodem, że marzenia się spełniają.
*Shot'y na ciele (tł. Body Shot) - zabawa polegająca na spijaniu różnorodnych trunków wysokoprocentowych z ciała kobiety, bądź mężczyzny. //Enjoy
<3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak cię uwielbiam<3!
xxAlex
Cieszę się, że Ci się podoba! ;** xx
Usuń:D hah warto było poświęcić te kilka minut przed tym kiedy miałam iść do szkoły ^^ nie mogę się doczekać nextu ❤
OdpowiedzUsuńW takim razie zapraszam już w piątek xx
UsuńO malo nie wpadlam pod autobus, tramwaj, samochod, rower, cokolwiek, czytajac to. Nie da sie oderwac. Nigdy nie czytalam niczego z taka ogromna przyjemnoscią. Czekam z niecierpliwoscia na nastepne.
OdpowiedzUsuńYeey, tak bardzo się cieszę, że postanowiłaś tu zajrzeć. Jesteś moim wzorcem! :) xx
Usuń